Jak twierdzi Bartłomiej Musiał, franczyzobiorca Presto Pizzerii Trattorii idealne lokale pod gastronomię praktycznie nie istnieją. Trzeba rozważyć plusy i minusy każdego i wybrać najlepszy.
– Chciałem otworzyć pizzerię gdzieś na obrzeżach Łodzi. Okazało się jednak, że czynsze są tam bardzo wysokie, czasem dwukrotnie wyższe niż w centrum Łodzi. Na lokal w Aleksandrowie trafiłem przypadkiem. Jego niewątpliwym plusem było to, że był on przystosowany do działalności gastronomicznej, dzięki czemu koszty inwestycji były trochę niższe. Minus zaś był taki, że lokal, mimo iż położony w centrum miasta, znajdował się w głębi pasażu handlowego, w miejscu niewidocznym z ulicy. Miałem więc świadomość tego, że wypromowanie lokalizacji zajmie trochę czasu – opowiada Bratłomiej Musiał, który jest właścicielem pizzerii Presto w Aleksandorwie Łódzkim od półtora roku.
Lokalizacja oraz kryzys spowodowały, że lokal nie od razu był rentowny. Obok ok. 180 tys. zł brutto na samą inwestycję, w pierwszych miesiącach trzeba było dołożyć do działalności ok. 50 tys. zł. – Liczyłem się z tym, że początki będą trudniejsze. Ale powoli wychowujemy sobie klientów, nasze obroty z miesiąca na miesiąc rosną – dodaje Bartłomiej Musiał.
Wybrał on franczyzę w Presto, gdyż sieć jest bardzo dobrze znana w Łódzkiem i cieszy się tam dobrą opinią. Przekłada się to także na wyniki osiągane przez franczyzobiorców. Zdaniem właściciela lokalu z Aleksandrowa, otwarcie niezależnego lokalu, działającego pod nieznaną marką nie przyniosłoby mu takich obrotów, jakie generuje Presto.
Jakie rady franczyzobiorca Presto ma dla osób, które chciałyby poprowadzić własną restaurację? Przeczytaj cały wywiad.