Franczyzobiorca prosi o pomoc dla właścicieli sklepów

Autor: Redakcja
Kategoria:
Foto: Zamknięte sklepy w galerii handlowej

Pan Piotr, franczyzobiorca jednej z marek odzieżowych, przesłał do mediów list, w którym opisuje swoją trudną sytuację spowodowaną konsekwencjami wywołanymi przez pandemię koronawirusa. Wskazuje też na jaką pomoc liczą przedsiębiorcy, którzy zostali zmuszeni zamknąć swoje biznesy.

Mam na imię Piotr. Mam 35 lat i jestem małym  przedsiębiorcą. Od nieco ponad 2 lat prowadzę sklep franczyzowy z odzieżą (problem dotyczy jednak większości sklepów różnych branż), który teraz jest zamknięty. Za marzec mam do zapłacenia ok. 27 tys. zł kosztów. W najlepszym razie uzyskam tylko 10 tys. zł wpływów. A dalej? Jeśli sklep nadal będzie zamknięty? Zero wpływów, a wydatki praktycznie takie same!

Mam wynajęty lokal w małym centrum handlowym. Wyposażyłem go zgodnie z projektem mojego franczyzodawcy. Zatrudniłem pracowników. I zacząłem sprzedaż. Cały utarg przekazuję franczyzodawcy, bo sprzedaję jego towar. Ja dostaję z tego ok. 1/3. I z tego muszę pokryć wszystkie koszty prowadzenia sklepu, a są one wysokie.

Za sam najem lokalu muszę zapłacić prawie 12 tys. zł co miesiąc. W sklepie zatrudniam 4 osoby. Płacę dziewczynom prawie 9 tys. zł podstawowego wynagrodzenia. Od tego przelewam zaliczkę na podatek do urzędu skarbowego 500 zł i składki ZUS 3,6 tys. zł, w tym także moja składka. Do tego jeszcze energia ok. 1,2 tys. zł, śmieci, środki czystość i inne – razem zbierze się ok. 2,0 tys. zł. Dodatkowo muszę jeszcze spłacić ratę leasingową za wyposażenie w kwocie około 2 tys. zł. W sumie miesięczne koszty prowadzenia mojego biznesu to ok. 29 tys. zł nie licząc VAT. Średnio w 2019 r. uzyskiwałem ok. 32 tys. zł prowizji od mojego franczyzobiorcy. Też bez VAT. Zostawało mi średnio 3,0 tys. zł. Akurat na skromne życie.

Teraz zastanawiam się, co dalej? Sklep zamknięty. Pewnie realnie do końca marca już więcej nic nie sprzedam, więc prowizja za ten miesiąc wyniesie ok. 10 tys. zł. O ile mój franczyzodawca będzie w stanie to zapłacić. Ja muszę zapłacić 29 tys. zł. Z czego? A jeśli  taka sytuacja potrwa dłużej? Podejmę próbę rozmów z wynajmującym, ale raczej jest oczywiste, jak to się skończy. Umowy nie mogę wypowiedzieć, bo jest zawarta na 5 lat. Jak nie będę płacił czynszu, wynajmujący może ją wypowiedzieć, ale muszę zapłacić karę umowną w wysokości 12-miesięcznego czynszu i opłat z VAT – razem ok. 177 tys. zł. W zasadzie mam tylko jedno wyjście. Muszę od razu wypowiedzieć umowy moim sprzedawczyniom i rozważyć upadłość. Nie będę  miał  z czego żyć,  podobnie - moi pracownicy.

Proponowane rozwiązania

Gdyby czynsz zależał od poziomu sprzedaży, to może dałbym radę. W 2019 r. średnio czynsz i inne opłaty na rzecz wynajmującego stanowiły ok. 12 proc. sprzedaży w moim sklepie. W marcu utarg wyniesie ok. 37 tys. zł, 12 proc. od tego to 4,6 tys. zł – istotnie lepiej niż standardowe 12 tys. zł.

Zmniejszenie obciążeń związanych z czynszem, to niestety nie wszystko. Jakoś muszę zapłacić wynagrodzenia moim sprzedawcom. Gdybym mógł otrzymać na to jakąś dotację, moje sprzedawczynie miałyby szanse na minimalne dochody, nawet przy zamkniętym sklepie. Gdyby na początek była to po prostu pożyczka z możliwością częściowego jej umorzenia w przyszłości w zależności od moich zysków. Tylko od kogo mogę uzyskać taką pożyczkę? Żaden bank nie będzie chciał dziś ze mną rozmawiać, szczególnie jak usłyszy, że mój sklep jest zamknięty. Właściciele sklepów powinni uzyskać odroczenie płatności składek na ZUS i podatków do czasu ponownego otwarcia sklepu.

Podsumowując liczymy na:

• Zmianę formy wyliczania czynszu dla wszystkich najemców w galeriach, powinien być proporcjonalny do poziomu sprzedaży;
• Automatyczne przedłużenie umowy najmu o okres wstrzymania handlu w galeriach;
• Odroczenie  płatności rat kredytowych i podatku od nieruchomości dla właścicieli zamkniętych galerii handlowych; mieliby możliwość utrzymania najemców przez (j.w.) automatyczne przedłużenie umowy najmu o okres wstrzymania handlu w galeriach;
• Pomoc umożliwiająca wypłacanie przynajmniej minimalnych wynagrodzeń w formie np. dotacji, gwarantowanej pożyczki  z możliwością częściowego jej umorzenia w przyszłości w zależności od moich zysków (zamiast dodatkowych zasiłków na rosnącą armię bezrobotnych);
• Odroczenie płatność składek na ZUS i podatków do czasu ponownego otwarcia sklepu.

Bez takiego wsparcia właściciele sklepów (może poza spożywczymi czy aptekami, które na brak obrotu raczej nie mogą narzekać) nie mają szansy przetrwać tego kryzysu.

Dołącz do newslettera

Copyright © 2007-2021 ARSS. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Opieka nad stroną: Lembicz.pl
linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram