Czy teraz jest dobra chwila, aby ryzykować pieniądze w edukacji? To pytanie zadaje sobie pewnie wiele osób. Dobra chwila jest wtedy, kiedy mamy coś, czego nie ma konkurencja. „Nauka mimo woli” to na tyle odmienny koncept, że się obroni – przekonuje w rozmowie z nami Igor Dercz, twórca otwartej koncepcji franczyzowej „Nauka mimo woli” oraz dyrektor ds. rozwoju wydawnictwa dobrestopnie.pl.
W jaki sposób zachęcacie do współpracy biznesowej potencjalnych franczyzobiorców?
Ryzyko w branży edukacyjnej jest zawsze. Dlatego rezygnujemy z tantiem na rzecz partnera rozwijającego wspólnie z nami zakres zajęć. Wiele osób wymienia tantiemy jako źródło kłopotów z finansowaniem rozwoju, marketingu, działań reklamowych. W edukacji koncepty są stosunkowo tanie. A ponieważ klienci detaliczni są skłonni mniej wydawać, adresujemy do nich także gotowe produkty do wykorzystania bez konieczności wyjścia z domu, a nawet… auta.
A co ma wspólnego auto z edukacją?
W „Nauce mimo woli” dziecko osiąga lepsze wyniki małym nakładem pracy, bo uczy się przy różnych okazjach - w podróży, podczas odpoczynku czy zabawy. Dlatego ma uśmiech od ucha do ucha. Odwołujemy się m.in. do fenomenu pamięci muzycznej i umiejętnej motywacji. Dziecko 6-10 letnie ma narzędzia do szybkiej nauki, ale wielu osobom one wydają się jakieś mało poważne. Zwracam im uwagę, że dzięki nim dziecko je łyżką albo widelcem, ścieli łóżko, rozpoznaje radiowóz policyjny i śmieciarkę, ubiera się, myje zęby, mówi "dzień dobry" i tysiące innych rzeczy.
Kim jest Państwa potencjalny franczyzobiorca?
Prywatna szkoła podstawowa walcząca o rynek z publicznymi, szkoła językowa dla dzieci, szkoła pamięci i szybkiego czytania, firma z kurczącego się rynku dostaw dla szkół, jest miejsce na gabinety terapeutyczne i firmy multiedukacyjne - takie, które świadomie uzupełniają ofertę, aby na dłużej utrzymać klienta. Wszyscy znamy prawdę, że łatwiej klienta utrzymać niż zdobyć. Co do prywatnych szkół podstawowych, one szukają sposobu, aby dzieci uczyły się krócej, łatwiej i przyjemniej, z dobrymi efektami. Nauka mimo woli ze swoją metodyką daje takie narzędzia. Tyle że efekty nie wynikają z nauki dla ocen, ale z właściwego poprowadzenia dziecka przez jego mistrza - trenera.
Na czym może zarabiać partner franczyzowy?
Na zajęciach dla dzieci, cały wpływ to jego zarobek. Również na warsztatach Akademii Rodzica, sprzedaży detalicznej zestawów „Nauka mimo woli” i zabawek zgodnych z naszą metodyką. W planie mamy zrzeszenie specjalistów terapii dzieci. Są partnerzy specjalizujący się w dostawach dla szkół publicznych i gmin, wiele szkół korzysta z najprostszych produktów „Nauka mimo woli”, kilkaset w kraju i za granicą. Ale to zupełnie co innego niż zajęcia franczyzowe. Jest jeszcze platforma sprzedażowa w internecie, która sprawdziła się przez ostatnie 2 lata. Chodzi o to, aby klient detaliczny - również ten, który nie wyda tysiąca złotych na zajęcia, mógł zostawić pieniądze płacąc za gotowe zestawy „Nauka mimo woli”ułamek kwoty przy ułamku zaangażowania franczyzobiorcy. Bywają dzieci najnormalniej zmęczone zajęciami dodatkowymi i rodzice "zajechani" koniecznością rozwożenia dzieci. Oni chętnie sięgną po inne środki i odpoczną. Taką możliwość też dajemy.
A kiedy interes zaczyna być rentowny, zaczyna zarabiać?
Może to nastąpić nawet w drugim-trzecim miesiącu od rozpoczęcia działania. Zależy od rynku lokalnego i zaangażowania franczyzobiorcy.