
Choć mogłoby się wydawać, że w metropoliach przestrzeń dla kolejnych klubów treningowych dawno się skończyła, dane pokazują coś innego. W Warszawie, Krakowie czy Poznaniu aż 72 proc. mieszkańców ma w zasięgu kilometra sieciową siłownię lub klub fitness. To właśnie te miasta generują największy popyt, dlatego branża wciąż widzi w nich obiecujący obszar do rozwoju. W tym gronie pojawia się nowy gracz – Xtreme Fitness Gyms, znany dotąd głównie z mniejszych i średnich miast do 100 tys. mieszkańców. Teraz zapowiada wejście do największych ośrodków, stawiając na lokalizacje blisko dużych osiedli i biurowców.
– Rynek fitness miast mniejszych i tych największych jest dość istotnie zróżnicowany z perspektywy nasycenia konkurencji czy też potrzeb i możliwości dotarcia do klientów, którzy nie mają dzisiaj profesjonalnej usługi fitness w swojej okolicy. Podam przykład: 1,8 tys. gmin w Polsce, co przekłada się na ponad 7 mln osób, nie ma dostępu do profesjonalnej infrastruktury fitness – mówi Filip Puchalski, commercial director w Xtreme Fitness Gyms oraz Xtreme KiDS.
Według raportu dataplace.ai w Polsce funkcjonuje duża luka pod względem infrastruktury fitness. W aż 1855 gminach nie działa żaden sieciowy klub, co oznacza, że ponad 7 mln osób w wieku 19–59 lat mieszka w miejscach pozbawionych profesjonalnych usług treningowych. Największe dysproporcje widać w mniejszych miejscowościach – w tych poniżej 20 tys. mieszkańców jedynie 10 proc. populacji ma klub w promieniu kilometra, podczas gdy w dużych miastach odsetek ten sięga 72 proc. To właśnie dlatego, jak wskazują eksperci, mniejsze ośrodki pozostają istotnym kierunkiem inwestycji. Xtreme Fitness wybiera jednak drogę, która łączy dotychczasową strategię z wejściem na rynki, gdzie konkurencja jest większa.
– Naszą sieć zaczęliśmy budować właśnie tam, gdzie nie ma dostępu do profesjonalnej infrastruktury fitness. Tam zbudowaliśmy naszą siłę, wolumen i pozycję na rynku, więc dzisiaj naturalnym krokiem jest wejście do miast największych, mimo że ten rynek wydaje się nasycony – podkreśla Puchalski.
Dodaje przy tym, że w metropoliach wciąż jest przestrzeń na nowe projekty, pod warunkiem że będą odpowiednio dopasowane: większe, bardziej przestronne i bliżej użytkowników, którzy często chcą wykonać trening „po drodze” – przed pracą, po niej lub po powrocie do domu.
Wejście marki do stolicy ma dla firmy znaczenie strategiczne, co podkreśla sam jej twórca:
– Wejście naszej sieci Xtreme Fitness Gyms do Warszawy to bardzo ważny moment w rozwoju naszej organizacji. Jest częścią naszej strategii rozwoju, którą zaplanowaliśmy wiele lat temu – mówi Łukasz Dojka, założyciel i właściciel sieci.
Statystyki potwierdzają, że Mazowsze jest naturalnym kierunkiem. Województwo ma dziś aż 588 obiektów fitness, a Warszawa utrzymuje w tym zestawieniu pozycję dominującą. W samej stolicy na jeden klub przypada około 3,3 tys. mieszkańców, co nadal pozostawia pole do wzrostu – zwłaszcza przy rosnącej popularności klubów zlokalizowanych blisko miejsc pracy i zamieszkania.
Model convenience, który Xtreme Fitness chce stosować w największych miastach, zakłada właśnie takie podejście.
– Tutaj osoby nie mają dużo czasu na przemieszczanie się, nie chcą tracić czasu na stanie w korkach, na dojazdy do klubów (...). Fitness musi być i będzie taką usługą, którą będą chcieli mieć na wyciągnięcie ręki – mówi Filip Puchalski.
Pierwszy warszawski klub sieci powstał na Mokotowie, przy ul. Cybernetyki. To 125. obiekt Xtreme Fitness Gyms w Polsce i jednocześnie zapowiedź większej ekspansji – obejmującej również Kraków, Wrocław i inne metropolie.
– Nowo otwarty klub Xtreme Fitness Gyms przy ul. Cybernetyki 10 wyróżnia się nie tylko profesjonalnym sprzętem, ale także różnymi strefami (...). Dzięki naszemu autorskiemu programowi 10X Training możemy zrobić szybki, intensywny trening dosłownie w 20–30 minut – podkreśla Hubert Wasilewski, franczyzobiorca warszawskiej placówki.
Plany firmy są ambitne. W tym roku ma ruszyć klub w Krakowie, w kolejnych miesiącach Wrocław, a już w 2025 r. w samej Warszawie mają powstać cztery nowe obiekty.
– Będziemy otwierać klub w Krakowie jeszcze w tym roku (...). Nasz plan na ten rok to otwarcie ponad 60 lokalizacji – zapowiada Łukasz Dojka. Dodaje również, że cel 227 działających klubów, pierwotnie zaplanowany na 2027 r., zostanie osiągnięty rok wcześniej.
Sieć rozwija się przede wszystkim dzięki franczyzie, choć wciąż posiada również własne placówki. Model współpracy okazuje się atrakcyjny – tylko w pierwszej połowie 2025 r. podpisano 70 umów franczyzowych oraz 40 umów najmu.
– Średnio co 2,5 dnia podpisujemy umowę franczyzową. To też pokazuje z jednej strony siłę naszej marki i oferty, ale z drugiej strony oczywiście też potencjał rynku, który tworzymy – ocenia Puchalski.
W perspektywie długoterminowej firma chce stać się liderem nie tylko w Polsce. W planach jest rozwój czterech brandów z obszaru wellbeing oraz osiągnięcie 750 lokalizacji do 2030 roku.
Pozycja wypracowana na polskim rynku ma stanowić fundament do wejścia na rynki europejskie. Xtreme Brands celuje w Czechy, Słowację, Węgry oraz państwa bałkańskie.
– Zaktualizowaliśmy naszą strategię długoterminową i jednym z jej istotnych elementów jest wyjście na rynki zagraniczne. Planujemy zbudować nasze kluby fitness w Europie Środkowo-Wschodniej już w 2026 roku – zapowiada Filip Puchalski.
Dołącz do newslettera
Ważne linki
Na skróty
Katalog franczyz
Kwoty inwestycji