Amerykański Burger King doskonale trafił z wyborem swojego „Franczyzobiorcy Roku”. Został nim Tom Barnett, który sprzedał otrzymane nagrody (Chevrolet Corvette i złoty Rolex) a pieniądze oddał swojej załodze. No, przy okazji dodał trochę z własnej kieszeni.
Tom Barnett szefuje rodzinnej firmie (Barnett Management Company), która jest franczyzobiorcą Burger Kinga w USA - ma 24 lokale w Arizonie. Sieć, kierując się własnym audytem i opiniami klientów, nagrodziła Barnetta tytułem „Franczyzobiorcy Roku 2014”. Cennymi dodatkami do tytułu były pachnące świeżością Chevrolet Corvette i złoty Rolex. Załoga nawet żartowała z szefem, namawiając go na przejażdżkę. Ten jednak poszedł o krok dalej – sprzedał obie nagrody, dołożył nieco z własnej kieszeni i rozdał swoim pracownikom. Ponad sto osób dostało łącznie ok. 120 000 dolarów, w zależności od stażu pracy.
Tom Barnett, były pilot wojskowy (walczył w zamierzchłych czasach w Wietnamie), pracuje na własny rachunek już od ponad 30 lat. Znany też jest z dobrego podejścia do pracowników. W wywiadach podkreśla, że nie zatrudnia nowych, bo nie zwalnia starych – średni staż pracy u Barnetta wynosi 8 lat, ale i 15 czy 20 to nic niezwykłego. Opowiada, że kiedy jeden z pracowników popełnił błąd oznaczający stratę 10 tysięcy dolarów, był zaskoczony faktem, iż nie został z hukiem wylany. „Cóż, właśnie zapłaciłem 10 tysięcy frycowego, ale mam pewność, że więcej nie popełnisz tego błędu” - usłyszał od szefa.